Solidarność pielęgniarek się opłaca

W sądach na terenie całej Polski toczą się procesy, w których pielęgniarki i położne domagają się respektowania posiadanych kwalifikacji zawodowych i zwiększenia związanego z tym wynagrodzenia zasadniczego. Odwaga i solidarność poszkodowanych pielęgniarek spowodowały, że zapadają kolejne wyroki przyznające rację stronie pracowniczej. Interes pielęgniarek, posiadających tytuł magistra i odpowiednią specjalizację, zaczyna triumfować, a za ich przykładem idą koleżanki po fachu znajdujące się w odmiennej sytuacji, będącej efektem nierównego traktowania w zatrudnieniu.

W marcu bieżącego roku pisaliśmy na łamach naszego bloga o ważnym dla środowiska pielęgniarskiego wyroku Sądu Okręgowego w Łomży. Wówczas postawiliśmy odważną tezę, że otworzy on pozostałym poszkodowanym pielęgniarkom i położnym drogę do sprawiedliwości. Obecnie możemy stwierdzić, że nasze przewidywania się ziściły.

Ze wszystkich stron Polski płyną informacje o kolejnych wygranych sprawach dotyczących pielęgniarek i położnych, którym odmówiono zaszeregowania do drugiej grupy od której z kolei zależy wyższe wynagrodzenie zasadnicze za pracę. Siedlce, Suwałki, Rzeszów, Bytom, Skarżysko-Kamienna, Sandomierz, Elbląg, Sucha Beskidzka, czy Jastrzębie-Zdrój to tylko niektóre miejscowości w których sądy pracy opowiedziały się za racjami pielęgniarek. Szacuje się, że do sądów wpłynęło na obecną chwilę co najmniej kilkanaście tysięcy pozwów dotyczących roszczeń pielęgniarek i położnych. Liczba ta sukcesywnie i zatrważająco rośnie. Mamy obecnie do czynienia z prawdziwym zrywem środowiska pielęgniarsko-położniczego, którego ciężko o tak dużej skali doszukać się w ostatnich latach.

Mało kto dostrzega przy tym, iż obecna sytuacja może być tak naprawdę początkiem lawiny kolejnych procesów sądowych. Rośnie albowiem także liczba pozwów wnoszonych przez pielęgniarki i położne z tytułu nierównego traktowania w zatrudnieniu. Tutaj natomiast problem jest jeszcze bardziej doniosły, gdyż w wielu podmiotach leczniczych pracownicy wykonują jednakową pracę na tych samych stanowiskach, ale różni ich (i to znacznie) wysokość wynagrodzenia zasadniczego, co przeczy podstawowym zasadom prawa pracy.  

Zdawać by się mogło, że stan jaki obecnie zaistniał w ochronie zdrowia powinien stać się impulsem, czy to do zmiany polityki płacowej pracodawców wobec swoich pracowników, czy to do inicjatywy ustawodawczej decydentów. Nic z tych rzeczy. Pielęgniarki walczą i wygrywają, szpitalami wzruszają kolejne tąpnięcia finansowe, a politycy robią dobrą minę do złej gry. Jak długo ten stan będzie trwał i czym się ostatecznie skończy… ?

Głównym zamierzeniem niniejszego artykułu jest jednak krótkie przedstawienie i uzmysłowienie wszystkim pracownikom ochrony zdrowia, że wspólna sprawa i wzajemna solidarność, stanowi pierwszy i najważniejszy krok do sukcesu. Tam gdzie środowisko potrafi się zjednoczyć i ramię w ramię iść do przodu w konkretnie obranym celu tam szansa powodzenia diametralnie wzrasta.

Zaczęło się od małej grupki kilku odważnych osób, które jasno i wyraźnie wyraziły sprzeciw wobec polityki płacowej swoich pracodawców. Ich sukces zaprosił do „stołu sprawiedliwości” rzesze niezdecydowanych do tej pory pracowników, którzy poczynili ten sam krok, idąc we wzajemnej zgodnie we właściwym kierunku. Fala pierwszych pozytywnych wyroków rozprzestrzeniła się na pozostałe sądy, które obecnie co do zasady zgodnie prezentują ten sam punkt widzenia na przedmiotową kwestię. To odwaga i solidarność środowiska pielęgniarsko-położniczego odegrały tu pierwsze skrzypce, co powinno stanowić wzór dla wszystkich pracowników ochrony zdrowia jak dbać o swoje słuszne interesy.